W sądach upadłościowych przeciągają się sprawy firm i konsumentów. A proponowano, aby te ostatnie trafiały do innych jednostek wymiaru sprawiedliwości.
Niedługo miną dwa lata od momentu wejścia w życie prawa restrukturyzacyjnego i znowelizowanego prawa upadłościowego. Już w kwietniu eksperci prawa restrukturyzacyjnego sygnalizowali, że nowe przepisy nie działają tak, jak tego oczekiwano. Teraz widać, że wady są poważne i — co gorsza — wciąż nie ma realnych perspektyw na ich usunięcie.
Jednym z największych problemów jest fakt, że bankructwami konsumentów zajmują się sądy upadłościowe, co mocno ogranicza ich efektywność.
Kolejnym problemem jest to, że wciąż nie ma Centralnego Rejestru Restrukturyzacji i Upadłości, obsługującego sąd i kontakt ze wszystkimi stronami postępowania restrukturyzacyjnego.Co gorsza, nie widać też żadnych perspektyw na jego utworzenie.
Dużym ograniczeniem okazała się także kwestia finansowania podmiotów w restrukturyzacji. — Bardzo trudno jest pozyskać pieniądze na postępowania restrukturyzacyjne. Brak funduszy na bieżącą działalność to standardowa przyczyna umorzenia postępowania sanacyjnego.
A bez pieniędzy trudno o powodzenie sanacji.
— tłumaczy Małgorzata Anisimowicz, prezes PMR Restrukturyzacje.
Trzeba jednak pamiętać, że nikt nie liczył na szybki, spektakularny sukces ustawy restrukturyzacyjnej. Zmiany są daleko idące i cały rynek potrzebuje czasu, żeby się z nimi oswoić.
— mówi Małgorzata Anisimimowicz.— Zabrakło też jednak odpowiedniej edukacji już na etapie tworzenia prawa.