Tempo upadłości w branży transportowej jest coraz większe. Branża ma wiele wyzwań, jednym z największych są nowe unijne regulacje. Aby przetrwać, konieczne może łączenie mniejszych firm w większe podmioty. Od stycznia do lipca 2018 roku upadło w Polce 580 firm. Oznacza to wzrost aż o 29 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2017 roku.
Specjaliści tłumaczą tę sytuację pogarszającymi się warunkami biznesowymi. Te zaś to zatory płatnicze, rosnące koszty paliwa, niewystarczająca liczba kierowców oraz nowe regulacje na rynkach unijnych (płaca minimalna oraz standard pracy kierowców).
Następstwem tego jest sytuacja, że coraz więcej Polaków wybiera pracę u przewoźników zagranicznych, likwidując własne działalności, małe firmy rodzinne.
W tej sytuacji wydaje się, ze nieuchronny jest czas podniesienia stawek za usługi transportowe. Domagają się tego m.in. dwaj wielcy przewoźnicy europejscy – niemiecki Nagel Group oraz węgierski Waberers
Obaj zgodnie nawołują wszystkich przewoźników do podniesienia stawek usług transportowych o średnio 6 proc. Ich zdaniem to minimum, które ma pokryć rosnące koszty prowadzenia biznesu.
Według przewoźników nie da się już bardziej zoptymalizować zużycia paliwa i kosztów logistyki transportowej, tak aby nie obarczać nimi klienta ostatecznego.
W branży można spodziewać się także przetasowań. Mali, by przetrwać, muszą zacząć się łączyć.
dnia 18 września 2018:
» Upadają polskie firmy transportowe. Jest coraz gorzej