Coraz więcej osób chce ogłosić upadłość konsumencką. Można, jeśli zadłużyliśmy się np. przez chorobę lub wypadek, a nie biorąc kredytu na kredyt. W pierwszym kwartale tego roku sądy rejonowe, które prowadzą sprawy upadłości konsumenckiej (w naszym regionie bydgoski i toruński) wydały 69 takich postanowień. W całym 2016 roku było ich 404.
Po nowelizacji ustawy o prawie upadłościowym i naprawczym, która obowiązuje od 1 stycznia 2015 roku, każdego stać na złożenie wniosku do sądu rejonowego (wydział gospodarczy), bo to zaledwie 30zł. Wynagrodzenie syndyka jest znacznie niższe niż w przypadku firm, a nieporównywalnie tańsze niż opłacanie komornika. Syndyk nie może zarobić mniej niż jedną czwartą przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw oraz więcej niż jego dwukrotność. W wyjątkowyh sytuacjach, kiedy postępowanie jest skomplikowane lub syndyk ma do czynienia z wieloma wierzycielami, sąd może podnieść jego uposażenie do czterokrotności przeciętnego wynagrodzenia.
Jeśli ktoś nie ma pieniędzy na koszty postępowania upadłościowego, sędzia może zdecydować, że początkowo pokryje je Skarb Państwa, a konsument zapłaci w trakcie realizacji planu.
Aby sąd zdecydował o upadłości konsumenckiej, dłużnik powinien być niewypłacalny, a przyczyny tego muszą być niezależne od niego i wynikać z losowych sytuacji, takich jak np. ciężka choroba albo wypadek przy pracy. Sąd nie zgodzi się na ogłoszenie upadłosci, jeśli ktoś zaciągnął kredyty, wiedząc, że ich nie spłaci, lub doprowadził do katastrofy finansowej z powodu niedbalstwa. Niedługo i te restrukyjne przepisy mają być złagodzone, a rząd pracuje nad kolejną nowelizacją ustawy.