Oprócz przewlekłości postępowań i braku finansowania, przepisy o restrukturyzacji mają jeszcze jedną wadę – nie zapewniają wynagrodzenia zarządcom.
Druga szansa dla niemal każdego przedsiębiorcy, a bankructwo tylko w ostateczności – tak miało działać prawo restrukturyzacyjne, które weszło w życie na początku 2016r. Co widać po ponad dwóch latach? Choć firmy chętnie garną się do naprawy, to większość takich procesów i tak kończy się upadłością.
Bez pieniędzy ani rusz
Andrzej Głowacki, doradca restrukturyzacyjny, przeanalizował kilkanaście przypadków naprawy spółek, z którymi jego firma miała do czynienia w ciągu ostatnich dwóch lat. Trafnie pokazują one trudną rzeczywistość restrukturyzacji. Z kilkunastu prowadzonych postępowań tylko jedno zakończyło się układem zawartym z wierzycielami. Przyczyny? Jednym z nich jest konieczność posiadania gotówki. Każda restrukturyzowana spółka miała problem z brakiem kapitału obrotowego, a jego zdobycie byłoby rozwiązaniem i postawiłoby firmę na nogi.
Podmioty składające wniosek o otwarcie postępowania zostały wydrenowane z pieniędzy w wyniku systematycznego generowania ujemnych wyników finansowych lub błędnego zarządzania – twierdzi Andrzej Głowacki. Jego zdaniem, żadna restrukturyzacja nie ma szans na powodzenie, jeżeli nie zostanie wsparta zewnętrznym finansowaniem. A pomimo tego, ze generalnie obowiązuje zakaz wypowiadania umów najmu czy dzierżawy oraz wszelkich tych, na podstawie których udzielono dłużnikowi finansowania, w większości przypadków strumień gotówki i tak zostaje mocno ograniczony przeez finansujących, gdy tylko firma zdecyduje się na naprawę.
Dodaje, że pomocny jest przepis umożliwiający uprzywilejowanie wierzycieli wspierających proces restrukturyzacji poprzez przyznanie im korzystniejszych warunków układu, co stanowi wyłom od zasady równego traktowania wszystkich, którym dłużnik jest coś winien. Ale to też może byćza mało.
dnia 15 maja 2018:
» Lekarze firm pracują bez gwarancji zapłaty